Monday, October 18, 2010


Merlin Monro, London-2010

1 comment:

barbara bartz said...

Heheee, to mi sie podoba :):):)
Gest na miare Warhola :)
Ba, mnie nawet bardziej podoba sie i przemawia to, co Ty zrobies z jej zdjeciem, niz to, co zrobil Warhol. Przyrownujac oba gesty, Twoj wydaje mi sie odwazniejszy, bardziej kreatywny i na pewno niosacy glebsze tresci. O ile Warhol zafascynowany fenomenem slawy podmalowal tylko kilka znaczacych elementow - jak oczy, usta, wlosy, tlo - jak gdyby uwypuklajac, obdarzajac je, jak i caly obiekt, jeszcze wiekszym niz dotychczas uwielbieniem, o tyle Ty pokazujesz je w krzywym zwierciadle, znieksztalcajac i burzac rownowage twarzy-ikony unaoczniasz dwuznacznosc tej postaci, sytuacji jaka wokol niej zostala stworzona, a takze slawy za ktorej sybmol mozna ja uznac.
To ta Merlin prawdziwa, ta ktora, mimo usmiechow rozdawanych kamerom, duzo cierpiala przez cale zycie, ta ktora miala wiele dylematow, wewnetrznych sprzecznosci, ta ktora na koncu popelnla samobojstwo, podczas gdy Merlin Warhola jest bezkrytyczna, jeszcze bardziej sztuczna niz przed kamerami, ba, jest wolaniem o te sztucznosc, domaganiem sie jej, jest tej sztucznosci pochwala.
Hahahaaaa, Chrobaczku, moze nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale tym zdjeciem wpisales sie do historii swiatowej sztuki
;P;P;P